Gruntująca się w całym swoim wariactwie.

Za dzieciaka to wariować można, a właściwie to należy brykać jak koza na łące. Wtedy w całym ciele są bąbelki i poliki rumiane z ekscytacji i zmęczenia.
Chichrać się nastolatkom przystoi, chociaż rzadziej, bo wtedy smuty i czarne ciuchy/ za duże bluzy i buty mają znaczenie.
Bunt przeciwko przyszłości i opadanie w dół od nadmiaru wszystkiego. Na dzikie harce to się trzeba umawiać, a nie że tak spontanicznie jak za dzieciaka. Konsekwencje przecież są inne, o tym ciągle mówią dorośli.
O tych konsekwencjach, też trudno zapomnieć jak się jest młodym dorosłym. Ale ale…ale miłość, podniecenie, fascynacja dodają odwagi i znów można jechać autostradą przyjemności , na paliwie kolorowych emocji i mówić o szaleństwie czucia i doświadczania, jakby to było coś czego wszyscy pragną najbardziej.
A w dorosłości to jest już spore ryzyko, że cię za wariatkę i wariata wezmą.
Jak się tak na pełnej petardzie poczujesz dobrze z kimś / ze sobą.
Jak się więcej zachwycasz niż smucisz, to cię mogą pytać, czy aby czegoś nie wypierasz?
Gdy z poziomu żywotności nadal masz połączenie ze sporym źródłem entuzjazmu i witalności, to istnieje ryzyko, że cię posądzą o używki lub inne wspomaganie, bo to jakoś nienaturalnie tak być w migoczącym dobrym.
Jak być żywotnym i ugruntowanym dorosłym ?
Trochę wiem, i nadal się dowiaduję.
Mi jest blisko do ekscytacji, ja się potrafię rozkręcić w entuzjazmie w tempie światła, jak mam do tego żywych i otwartych na różnorodność ludzi.
Mi jest trudno ze sobą nakręconą jak się zbytnio od ziemi oderwę.
Tak mi z etapu rozwoju dzieciaka właśnie zostało, bo mi wtedy dobrze regulującego dorosłego nieco brakowało.
I tu się chwilę zatrzymam w temacie regulacji.
Teraz już nie jestem mała, sama jestem dla siebie dorosłym, który regularnie buduje relację z gruntem ziemi, by czuć się bezpiecznie z samą sobą.
Uczę się pielęgnowania, by moje korzenie rozrastały się i trzymały mnie, bym nie odleciała w kosmosy, których jest wiele ( tylko człowiek przyziemny myśli, że jeden ????).
Jako dorosła byłam przez ostatnich kilka dni na szkoleniu, trzecim module w obszarze psychoseksualnej terapii poprzez ciało, tak więc ten tego ten, nudy nie było.
Z roli terapeutki się uziemienia trzymałam, ale od czasu do czasu zwłaszcza w przerwach się nieco odrywałam.
Raz w tańcu odleciałam i później w zadyszce gniazda do wylądowania szukałam.
Na obiedzie się zbytnio w euforii rozgadałam i już początku rozmowy nie pamiętałam, za to cała pulsowałam i na szczęście siebie na spacer zabrałam.
(Sami widzicie, nawet pisząc przemycam ten bit ????.)
W ogóle obiady i kolacje w grupie to jest mega kusząca sprawa dla mnie. Naprawdę mam fajowskich ludzi na tym szkoleniu i szkoda mi było stracić możliwość bycia z nimi swobodnie.
Jednocześnie, to co mnie naprawdę wspiera w regulacji podczas intensywnych i długich szkoleń to czas osobno , bycie poza grupą, skupienie na wyciszeniu, wyjściu z pobudzenia do świadomego kontaktu ze swoim intelektem i ucieleśnieniem.
O to nie do końca zadbałam i rozumiem teraz dlaczego się nieco regulacyjne rozjechałam.
Sięgnęłam jednak po mój rytuał poranka, chodzenie ile wlezie, oddech w parku wśród drzew, rysowanie tego co za silnie przepływa przeze mnie, oraz pisanie, w którym chodziło też o urealnianie tego co się we mnie dzieje.
Jeśli chodzi o regulacje z pomocą drugiego człowieka, to czasem potrzebuję by mi ktoś przytrzymał stopy i to dosłownie dłońmi lub stopami swoimi.
Tak też było przy mojej pracy w roli klientki, że mi trudno było się ustabilizować, a terapeuta zapytał jakiego trzymania mi trzeba i wiedziałam co pomoże.
To duża ulga, gdy można rozpuścić w sobie napięcie, nadmierne pobudzenie i gdy można też oddać je ziemi.
Żywotność jest zdrowa, jednak w stanie euforii szanse na zdrowy kontakt z sobą i drugim, by go czuć, widzieć i słyszeć są marne.
Temat bezpiecznego korzystania z żywotności w dostępie do regulacji jest dla mnie ważny i przypuszczam, że osób, które mają podobnie jest więcej.
Życzę nam powiększania potencjału regulacji by ta cudna żywotność mogła nas zdrowo karmić i zbliżać relacyjnie z innymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *