Ani jedno, ani drugie

Wielokrotnie jęczałam podczas czytania, że ta książka jest za długa.
To było wtedy, gdy brakowało mi na nią miejsca w życiu i w sobie.
Mówiłam: 540 stron, serio ?!
Kto ma tyle czasu, by czytać książki tej grubości !?
Czytałam ją fragmentami przez pół roku i doszłam do połowy.
Czytałam wieczorami po pracy lub w weekendy, w które w sumie wcale już nie chciałam przeznaczać czasu na tematy terapeutyczne.
W końcu wyjechałam na urlop, odpoczęłam i w ciągu kilku dni pochłonięta lekturą dotarłam do wzruszającego końca, żałując, że nie ma jeszcze więcej stron ????.
Jest jednak tak jak mówi jedna z bohaterek książki „ Ani jedno, ani drugie”.
„Czy chcesz o tym porozmawiać?” Lori Gottlieb, nie jest ani za długa, ani za krótka, jest tak mocna, inspirująca, zabawna i poruszająca, jak powinna być moim zdaniem dobra książka o ważnych sprawach czyli o miłości oraz sensie życia.
Lori Gottlieb opisuje w swojej książce zmaganie w jakim się znalazła, chcąc pogodzić pracę jako psychoterapeutka z rozpadem związku.
To jest zresztą częsty dylemat nas terapeutów: „Jak być dalej w gabinecie przeżywając własny życiowy kryzys?”
Trudna sytuacja osobista, która spowodowała powrót psychoterapeutki do terapii własnej, to jednak zaledwie początek złożonych doświadczeń autorki, o których będziecie mogli przeczytać w „Czy chcesz o tym porozmawiać?.”
Autorka dzieli się z czytelnikami procesem układania się ze śmiercią oraz strachem przed braniem odpowiedzialności za własne życie.
Lori Gottlieb, poprzez opis swojej transformującej drogi oraz płynne wplatanie historii wymagających, fascynujących i głęboko cierpiących pacjentów, doskonale pokazuje, że niezależnie od warunków zewnętrznych ostatecznie to każdy z nas podejmuje decyzję dotyczącą swojego życia.
Zgadzam się absolutnie z przekazem zawartym w książce, o tym, że kurczowe trzymanie spraw które minęły, może nas blokować przed ruszeniem do tego co żywe i aby to zrobić potrzebujemy najczęściej drugiego człowieka, który pomoże nam zobaczyć gdzie utknęliśmy w wybudowanym przez siebie więzieniu oraz gdzie odłożyliśmy klucz do lepszego życia.
Z wielu rzeczy, które biorę z wdzięcznością z tej lektury, z zachwytem przyjmuję określenie „ Sensotwórczość”, które ja rozumiem jako, działanie kreatywne, które wypływa z wewnętrznej komunikacji i nadaje zdrowe znaczenia temu co przeżyte.
Cieszę się ogromnie, że wyhamowałam z mojego rozpędzenia, że dałam sobie czas na sen, pływanie w morzu, wycieczki rowerowe, bycie z rodziną i czytanie bez zegarka, z miejscem w sobie na „ Czy chcesz o tym porozmawiać ?”.
Z wdzięcznością kieruje się też teraz z energią do osób, które pomagały i pomagają mi nadal w przypominaniu sobie, gdzie odłożyłam „ swój klucz”.
Pozdrawiam sensotwórczo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *